Galeria
wszystkieWernisaż wystawy malarstwa Moniki Wojciechowskiej pt. "One"
„One” to słowo ona w liczbie mnogiej, rodzaju niemęskoosobowego. I o ten podział rodzajów w liczbie mnogiej – na męskoosobowe i niemęskoosobowe – się rozchodzi.
Wygląda na to, że w języku polskim, w liczbie pojedynczej, słowo kobieta jest tak atrakcyjne, że klasyfikuje się je do rodzaju żeńskiego, a w liczbie mnogiej, już jako masa osób płci żeńskiej, kobiety nie zasługują na poświęcenie im uwagi i zaliczane są do rodzaju niemęskoosobowego. Dlaczego? Przecież na przykład rzeczownik państwo w znaczeniu zwrotu grzecznościowego do grupy, dwojga osób – małżonków i tytułu wobec służby (liczba mnoga, rodzaj męskoosobowy), nie odnosi się tylko do mężczyzn, ale w domyśle występuje tam kobieta i mężczyzna.
Ten przykład dobitnie pokazuje, jak bardzo nasza kultura, którą przecież kształtuje język, była patriarchalna w momencie powstawania gramatyki. Obecnie, po wielu dekadach ewaluacji świadomości i walki kobiet o ich prawo do równości, zapewne niewielu przystałoby na taki układ. Chociażby ze względu na poprawność polityczną. Na szczęście dzięki temu, że język jest żywy, a mężczyźni bardziej świadomi znaczenia roli kobiety w społeczeństwie, w przestrzeni publicznej używa się więcej feminatywów.
Gramatyka w mojej ocenie odzwierciedla bardzo ważne kwestie: właśnie szacunek (lub jego brak) do kobiet, uzależniony od tego, jaką rolę pełnią w społeczeństwie.
Niegdyś tylko uprzywilejowane kobiety (z wyższych warstw społecznych) i jako pojedyncze istoty – matki, żony, siostry – cieszyły się poważaniem mężczyzn. Zarządzały służbą, organizowały życie domowe w majątku, czasem doradzały mężom i stanowiły ich ozdobę. Kobiety niższego stanu społecznego, a szczególnie kobiety wiejskie, z gramatyką mają tyle wspólnego, że były używane – do wychowywania dzieci, wykonywania wszelkich prac w gospodarstwie (których miały więcej niż mężczyźni) i znajdowania rozwiązań trudnych sytuacji. Wszystkie zaś jako grupa, w zgromadzeniach, nie miały takiej siły oddziaływania.
I gramatyka dobitnie nam to pokazuje. Z jakiegoś powodu przecież rodzaje w liczbie pojedynczej i mnogiej się różnią. Z jakiegoś powodu kobiety zostały wrzucone do jednego wora z butami, śmieciami, owcami, psami…
Zmierzam do tego, że słowa kształtują świat i światopogląd. I tak jak kultura kształtuje język, tak język kształtuje kulturę. Nie bez powodu w różnych środowiskach, warstwach społecznych, używa się dostosowanego do nich języka – innych słów, zwrotów grzecznościowych czy nawet związków frazeologicznych.
W przeciwieństwie do słowa, obraz jest otwartą opowieścią. Nawet jeśli przedstawia realistyczną scenę, każdy odbiorca może dopowiedzieć sobie wiele rzeczy. Zaś ta sama sytuacja, ale opisana, nie pozostawia zbyt wiele miejsca wyobraźni. Można zrobić wystawę bez tytułu, pokazując same prace i pozwalając widzom na swobodną interpretację. Pozostawić sztukę i siłę jej oddziaływania samym sobie. Istnieje jednak obawa, że choć uważa się, iż jesteśmy społeczeństwem obrazkowym, odbiorcy przeskrolują dzieła wzrokiem, nie zatrzymując przy nich na dłużej uwagi.
Dlatego pokusiłam się jednak o nadanie nazwy ekspozycji prac, prezentowanych w Małej Galerii Sztuki MOK na przełomie lutego i marca 2024 roku.
„One” to połowa społeczeństwa, więc warto poświęcić im niejedną wystawę. Zająć się ich życiem, światopoglądem, emocjami i uczuciami. Twórczą część mnie wciąż interesuje to, jakie przybieramy role i dlaczego w takiej, a nie innej formie. Ciekawi mnie tożsamość – moja oraz innych kobiet, moich bohaterek, które często są lalkami uosabiającymi różne konwenanse, demaskujące wpływ historii, przesądów wpływających na aktualną pozycję kobiet w naszym społeczeństwie.
Szukam i dogrzebuję się do emocjonalnych wpływów, którym jesteśmy poddawane od urodzenia, które wysysamy z mlekiem matki, które są zapisane już w naszym DNA.
Wystawa „One” to zbiór prac, które powstawały w różnych okresach, czasem bez wcześniejszego zastanowienia i zwykle z potrzeby uzewnętrznienia jakiegoś stanu. Inne są mocno przemyślane, o bardzo sprecyzowanym przekazie, dlatego w tej wystawie ważne są słowa, tytuły i opisy towarzyszące pracom. Większość powstała na papierze. To medium, które daje mi zdecydowanie więcej swobody twórczej niż praca na płótnie. Z tego względu są to prace bardzo szczere, często pozostawione w dosyć pierwotnej formie, mniej monumentalne, a dzięki temu – bliższe odbiorcy.
Wystawa ta to z jednej strony kontynuacja twórczości, z drugiej zapowiedź nowego projektu, który będę realizować w tym roku, a który poświęcam kobietom i słowom.
Monika Wojciechowska | Monita
Ur. w 1983 r. w Siedlcach. Artystka, malarka, rysowniczka, poetka, graficzka, projektantka, działaczka. Absolwentka Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych na kierunku Meblarstwo Artystyczne oraz Wydziału Artystycznego, kierunku grafika warsztatowa na Uniwersytecie Marii Curie Skłodowskiej w Lublinie.
Od 2008 roku nieprzerwanie pracuje jako grafik, tworząc komunikację wizualną, od 2015 roku także jako dyrektorka kreatywna Grupy Arche, gdzie buduje wizerunek niejednej marki w ramach grupy. To także expert od wprowadzania nowych inicjatyw artystycznych (plenery, wystawy, koncerty charytatywne, Konkurs Sztuki Nieprofesjonalnej Szukamy Nikifora, koncerty we własnym domu) i społecznych (plenery społeczne, do których zaangażowane są różne grupy społeczne, współpraca z osadzonymi w Zakładzie Karnym w Siedlcach, współpraca z osobami z niepełnosprawnościami), które mają także wpływać na postrzeganie biznesu.
Próbuje łączyć ludzi poprzez wspólne inicjatywy, uczy się od innych każdego dnia w każdej sytuacji, obserwując i działając. Walczy z własnymi ograniczeniami, które zaburzają możliwość porozumienia się osób z różnych środowisk. Wie, że tylko razem można coś osiągnąć, dlatego tak ważne jest trzymanie własnego ego na wodzy.
Wszystkie działania społeczne oraz praca nad sobą widoczne są w sztuce Monity. Jej ulubioną tematyką są szeroko rozumiane relacje, od tych w mikro skali w najbliższej rodzinie, po komunikację nieznanych sobie osób. Interesują ją role społeczne, jakie przybieramy w trakcie swojego życia prywatnego i zawodowego oraz to jak odnaleźć siebie i swoją drogę, także poprzez kontakt i odniesienie do natury.
Na swoim koncie ma kilka wystaw indywidualnych m.in. w Siedlcach, Warszawie, Łodzi, Puławach, Radzyniu Podlaskim oraz zbiorowych w Lublinie, Częstochowie, Żninie.
Jest współautorką dwóch antologii poezji „Siedem Cnót” i „Siedem Grzechów”. Niedawno zrealizowała projekt BRUD, w którym poruszyła kwestię równowagi w życiu za pomocą obrazów i poezji.
fot. Piotr Tołwiński