MOK

50. Zaduszki Jazzowe - 2008

50. Zaduszki Jazzowe - 2008

50. Zaduszki Jazzowe - 2008

Z kart historii ...

     
Kiedy pewnego pochmurnego, zaduszkowego popołudnia (1957) zaproponowałem kilku mniej lub bardziej muzykalnym kolegom by zamiast odbywać obowiązkowe” rajdy cmentarz - deptak pograć sobie w „Pedeku” (Powiatowy Dom Kultury, Pułaskiego 6) nie spodziewałem się, że ta pożal się Boże sesja muzyczna, może być zaczątkiem jednej z najstarszych imprez jazzowych w kraju.

     
Pomysł zyskał aprobatę nie tylko uczestniczących w spotkaniu kolegów. Wszak nieoficjalnie, ale dochodziły do nas wieści z Krakowa, w którym to listopadowa impreza o nazwie Zaduszki Jazzowe odbywała się od 1954r. Postanowiliśmy zrobić Zaduszki w Siedlcach.

     
Dla organizatora, a tym bardziej imprezy jazzowej nie były to łatwe czasy. Przede wszystkim ze względu na wszechobecną cenzurę i wręcz obrazoburczy charakter imprezy (młodszemu czytelnikowi wyjaśniam, iż jazz w owym czasie uważany był przez ówczesnych decydentów za przejaw dekadencji i jakże szkodliwego dla ustroju amerykańskiego stylu życia).

     
Zdarzyło się jednak, że ówczesny sekretarz Związku Młodzieży Socjalistycznej dał się nabrać na ... bluesa - jako muzycznego wyrazu cierpienia czarnego ludu w tej okropnej imperialistycznej Ameryce. Tak więc mając partyjne błogosławieństwo jako awangarda młodzieży do walki o równouprawnienie Murzynów w USA – zorganizowaliśmy w1958 pierwsze oficjalne Zaduszki Jazzowe w Siedlcach.

     
Termin zaduszkowy znakomity, bowiem oprócz lokalnych pretendentów do grania jazzu, na Wszystkich Świętych zjeżdżali studiujący (i grający) w Warszawie koledzy.

     
Z czasem coraz częściej korzystaliśmy w miarę możliwości towarzyskich i finansowych z jazzmanów ze stolicy, a nie odróżniający jazzu od chorałów gregoriańskich sekretarz ZMS, ku naszemu wielkiemu zadowoleniu, przez kilka następnych jesieni cieszył się aktywnością młodzieży w walce z rasizmem, otwierając zaduszkom podwoje swojego klubu młodzieżowego. Potem sekretarz odszedł, ale impreza zdążyła się wpisać w kulturalny kalendarz miasta.

     
Sytuacja poprawiła się znacznie, kiedy zacząłem pracować w Domu Kultury - wtedy to impreza okrzepła, nabrała charakteru oficjalnego i mimo rożnych zawirowań finansowo-personalnych realizowana jest do dziś - stanowiąc jedną z ważniejszych imprez jazzowych po prawej stronie Wisły.

     
Dziś, po pięćdziesięciu latach, delektując się muzyką krajowej czołówki jazzowej z uznaniem dla profesjonalnej organizacji imprezy ze wzruszeniem wspominam te czasy kiedy po deptaku rozprowadzaliśmy robione metodą foto bilety, u zaprzyjaźnionego ślusarza wyginaliśmy z drutu świeczniki, malowało się plakaty, a potem z niepokojem czekaliśmy na dworcu -... przyjadą ci z Warszawy, czy nie ? – Przyjeżdżali - i przyjeżdżają do dziś !

Maciej Dziekoński